piątek, 30 maja 2014

Rozdział 2

* Sam * 

- Mike ja wyjaśnię - zaczęłam.
- Nie mamy co sobie wyjaśniać, rozumiesz to ? 
- Mike ale ... 
- Teraz ale ... lecz jak całowałaś się z Chesterem to było dobrze ! 
- Nie rozumiesz.
- Nie ! To ty nie rozumiesz koniec z nami ! - Mike darł się na cały warsztat.



- Sam ja przepraszam nie chciałem do tego doprowadzić - Chester zrobił minkę zbitego psa. 
- To nie twoja wina z resztą i tak nam się nie układało - zaczęłam płakać.
- A co się działo ?
- Miał pretensje do mnie, że poświęcam więcej czasu tobie i maszyną niż jemu. 

- Mogłaś przecież powiedzieć. 
- Nie chciałam, żebyś wiedział, bo byś mnie zmusił do odejścia - wtulam się w niego i nadal płaczę. 
- Nie zrobił bym tego. 
- Chester pozwól, że pójdę do siebie ... - wyjąkałam i wyszłam w pośpiechu.



* Chester * 


I co ja kurwa narobiłem, odzyskałem kumpla a teraz znowu wszystko legnie w gruzach. Dlaczego ja mam takiego pecha. Mam dość ! 

- Shann i jak się sprawdzają te złomy ? - pytam obojętnie i z niechęcią do życia.
- Tylko Zeus działa. 
- Kurwa mać ! - wydarłem się po czym ruszyłem w stronę mojego pokoju.
- Co się dzieje ? - zapytała Eli. 
- Nic, wszystko jest dobrze - wymusiłem sztuczny uśmiech.
- Widzę przecież, że coś jest nie tak. 
- Jest dobrze - poszedłem do siebie.


Kurwa i ciekawe jak będzie dalej mam dość tego życia. Dave i cała reszta się wzbogacili i jeżdżą na jakieś delegacje i inne bzdety a ja co mam ... siedzę w zapyziałym warsztacie, nie mam już żony jedyne co daje mi zyski to walki robotów. Po co ja żyję ? - zadaję sobie co chwilę to pytanie. Zacząłem śpiewać :

In this farewell

There’s no blood


There’s no alibi


Cause I've drawn regret


From the truth


Of a thousand lies



So let mercy co
me

And wash away

What I've done


I’ll face myself


To cross out what I've become


Erase myself


And let go of what I've done



Put to rest


What you thought of me


While I clean this slate


With the hands


Of uncertainty




So let mercy come


And wash away

What I've done


I’ll face myself


To cross out what I've become


Erase myself


And let go of what I've done



For what I've done


I start again


And whatever pain may come



Nie dokończyłem, bo do pokoju weszła Eli. 

- Od kiedy znowu śpiewasz ? - zapytała zdziwiona. 
- Nie śpiewam - próbuję się wymigać.
- Przecież słyszałam.
- Nie prawda.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Nie. 
- Tak. 
- No dobra wygrałaś ... śpiewałem, bo nie wiem jak wam zapewnić bezpieczeństwo i przyszłość widzisz, że wszystko się wali. Wolę śpiewać niż wrócić na ring.
- Dasz radę, przecież nie musisz tego robić damy radę, roboty będą lepsze i wszystko się ułoży.
- No właśnie, że się nie ułoży, jest coraz gorzej... - mówiłem smutny. 



* Eli * 

Ten jego głos, jak ja go dawno nie słyszałam. Ostatnio było to jakieś 6 lat temu, może wróci do chłopaków a nie teraz go zastępuje jakiś picuś na białym koniu z blond włosami, niebieskimi oczami i ubierający się jak dziewczyna ... Fajnie by było jak by wrócił - rozmarzyłam się troszeczkę. 


* Shinoda * 


Jak ona mogła mi to zrobić ?! No rozumiem te nasze wyjazdy i inne takie ale dlaczego ona mnie zdradziła i to na dodatek z Chesterem ?! Nie nie mogę wnosić pochopnych wniosków, ona miała mi coś do powiedzenia ale ja jej nie wysłuchałem. Nie chcę jej na razie widzieć.


- Chester mam do Ciebie jedno pytanie. - zadzwoniłem do Chaza a on po dwóch sygnałach odebrał. 
- No gadaj - powiedział z małą chrypką jak by coś śpiewał przed chwilą. 
- Czy ty i Sam jesteście razem i co to znaczył ten pocałunek ? 
- Miało być jedno. 
- Ale są dwa, odpowiadaj - serce waliło mi jak oszalałe. 
- Nie jestem z nią. Ten pocałunek to był stary zakład, który został dopiero teraz spłacony. Sam chciała Ci wyjaśnić ale ty jak zawsze swoje. 
- Dzięki za wyjaśnienie. Nara - rozłączyłem się załamany. 


Kurwa a jednak mogłem jej pozwolić wszystko wytłumaczyć a ja głupi się uparłem. Debil Shinoda, debil ! - walnąłem się w czoło. 



* Chester * 

Zamknąłem się w pokoju, zacząłem grać na gitarze i śpiewać. Ja pierniczę już nie pamiętam połowy piosenek a gdzie chwytów. Wyszukałem na szybko wszystko w internecie. Zaśpiewałem :

- Numb
- One Step Closer 
- Papercut
- What I've Done 
- In The End 

Gdy śpiewałem nie zwróciłem uwagi na to, że drzwi otwarła Eli, gdyż miała zapasowy klucz. W drzwiach stał Mike, Dave, Eli i Shann byłem zdziwiony. 




Taki tam krótki rozdział nie mam za bardzo weny ale myślę, że się spodoba ;)

poniedziałek, 19 maja 2014

Rozdział 1

Do warsztatu wjechały trzy wielkie pudła, aktualnie stoją na środku i zajmują tylko miejsce. 

- To co dzieciaki zobaczmy co nam tutaj przywieźli - zacieram ręce.
- Biorę tego po prawej ma pełno nalepek zapewne przejechał pół świata - powiedział Mike.
- No to ja otwieram środkowe pudło - rzekła Eli. 


Zabraliśmy się za otwieranie pudeł jak zobaczyłem co stoi w środku pudła Shann'a to zacząłem przeklinać w duszy.  Stała tam jedna wielka kupa złomu, wszystkie części były od innego robota nawet znalazły się części od tych moich poniszczonych. 

- Eli co tam masz w pudle ? - zapytałem z nadzieją, że będzie się tam znajdować coś porządniejszego niż w pudle Shann'a.
- Szczerze powiedziawszy sama zastanawiam się co to jest - przekręca głowę ze zdziwienia.
- Jakie złomy ! - kopnąłem w moje pudło, otwarło się.

- WooW - powiedziały równo dzieciaki.
- Co ,,woow" jak są to tylko sta... - odwróciłem się i zaniemówiłem stała tam starsza wersja Zeusa ale i tak go się całego przerobi.



Ni stąd ni zowąd do warsztatu wbiega Dave. Ciekawe co go tutaj sprowadza, przecież jestem nikim... - wywracam oczyma. 

- Cześć - mówi zdyszany.
- Co chcesz ? - zapytałem, bo od razu wiedziałem, że tak bez niczego to by nie przyszedł.
- Ja ? Nic. Przyszedłem pogadać a tak serio to Mike mnie po ciebie wysłał - mówił a ja patrzyłem na niego jak na idiotę .
- Zaraz ... Shinoda ? - nie dowierzałem. 
- Nie kurwa twój syn - przewrócił oczami. 
- Dobra co on ode mnie chce ? 
- Masz do niego przyjść w tempie natychmiastowym - rzekł Farrell.
- Nie mam teraz czasu jak jest coś tak ważnego to niech sam przyjdzie.
- Ale on nie może ... - pisnął Dave. 
- To ma pecha ja się nie będę szwendał bo wielmożny Shinoda dupy nie może ruszyć. 
- Chester nie bądź taki dla niego - powiedział stanowczo. 
- A co zabronisz ? 
- No nie ale bez... - nie dokończył. 
- Nie mam czasu rozumiesz, mam do poskładania maszynę jak chcesz powiedz Mike'owi, żeby przyszedł w trybie NOW - podkreśliłem wyraźnie ostatni wyraz. 
- Dobra już się nie denerwuj, to idę mu przekazać - rzekł Dave i wyszedł.

Usiadłem na małym ringu który stoi na boku sali, nie jest on przeznaczony do wielkich walk tylko do małych sparingowych a na dodatek nie robotów tylko moich. Całe życie przez to legło nie chce nigdy do tego wracać...  

Czego ten debil ode mnie chce ? Przeprosić ? Myśli, że mu wybaczę ? ... O nie to się grubo myli nie mam ochoty nawet z nim gadać a gdzie widzieć ten jego krzywy ryj.  

* Shinoda * 

Chce przeprosić Chestera za te wszystkie nieporozumienia, za te kłótnie przez które nasza przyjaźń legła w gruzach, chce odzyskać najlepszego kumpla ale nie wiem czy się zgodzi na jaką kolwiek rozmowę. Zadzwonił do mnie Dave i powiedział, że jak chce z nim rozmawiać to sam muszę tam iść. Ja nawet nie wiem gdzie on teraz mieszka. Zawsze był to dom koło mojego a teraz kij wie. Dobra dzwonie do Dave'a.

- Stary gdzie mieszka Chaz ? -pytam drapiąc się po głowie. 
- Ulica Soldiers 69 wielki zakład nie powinieneś przeoczyć, muszę kończyć. Cześć. 
Cześć - mówię to praktycznie do siebie gdyż Phi Phi się rozłączył. 

Nie mam na co czekać ruszam do Chaza, wsiadam na motor i zapierdalam ile się da. 

- Siema, dawno się nie widzieliśmy - po jakiś 10 minutach błądzenia po mieście znalazłem tą ulicę i wbiegłem jak szybko się dało. 
- Co chcesz, nie mam czasu - Chester był odwrócony do mnie tyłem i majstrował coś. Blee ja bym się takiego złomu nie dotknął. Olej, smar fuu ! a później zostają plamy. 
- Prze... Prze... Prze... - nie mogłem się wysłowić. 
- Przeprosić ? 
- Tak właśnie o to mi chodziło.
- Powiem krótko i zrozumiale NIE.
- Ale ... 
- Ale co ? powiedziałem wyraźne nie przyjmuje twoich przeprosin ! - wydarł się a mnie aż uszy zabolały, tak to jest jak się nie słyszy go przez około dwa lata czasu. 
- No Chester, wysłuchaj przynajmniej - mówię smutny.
- Masz minutę, gadaj - powiedział odwracając się do mnie i wycierając ręce w biały ręcznik. Biedny bielutki ręczniczek teraz będzie szary. 
- Chcę Cię przeprosić, za to moje zachowanie, za to jak Cię traktowałem chcę żebyśmy znowu byli przyjaciółmi ...
- Dobra skończ chodzi Ci po prostu o to żeby się skończyły spory między nami. 
- Tak dokładnie - skinąłem głową.
- Dobra niech Ci będzie - przewrócił oczyma ale lekko się uśmiechnął.
- To zgoda - odwzajemniłem uśmiech wyciągając do niego rękę a on ją uścisnął. Fuuuuu ! smar, bleee weźcie mi to gówno ! 

* Chester * 

Rozmawialiśmy jeszcze z Mike'iem trochę czasu ale później poszedł sobie, nareszcie ! 
Przyszła Sam z domu, ona jest kochana, żadna dziewczyna nie zna się lepiej na maszynach niż ona ale niestety ma kogoś i tym kimś jest Shinoda. Ugh ... blee jak ona może z nim być. 

- Cześć jak leci, co masz za złomy ? 
- Hej a jakieś czupiradła przywieźli no oprócz tego starszego modelu Zeusa. 
- To nie tak źle, bywało gorzej. 
- A no bywało - spojrzałem na nią gdy podchodziła do czarno - jaskrawozielonej maszyny, akurat odwróciła wzrok, spojrzała mi w oczy i się uśmiechnęła. 
- Chodź tutaj - rzekła przyciągając mnie za rękę. 
- To co z tego zabieramy ? - łeee myślałem, że tutaj do czegoś dojdzie a ona mi się o części pyta to nie fer. 
- Ciebie ... yyyy znaczy nie wiem jeszcze - uśmiechnąłem się głupio i przeczesałem ręką włosy. 
- Oj debilu, debilu - cmoknęła mnie w policzek. Jupiiii ! Oł jea dostałem to czego chciałem. 
- Nie jestem debilem - uśmiechnąłem się i zaczerwieniłem. 
- Chaz, pamiętasz ten mój stary przegrany zakład, że jak Jake wygra to Cię pocałuje ? 
- Pamiętam, do tej pory tego nie zrobiłaś
- No to to jest ten moment - Sam całuje mnie, czuję jak by to trwało wieki lecz to tylko kilka sekund gdyż... 

Co do ... ! - Wszedł Mike, bo zapomniał swojej bluzy ...



No to już koniec 1 rozdziału myślę, że wam się spodoba ;) Zostawcie komentarze bo tak jak jest bez nich to tak dziwnie się pisze ^^ Dzięki za czytanie i do następnego ;)

sobota, 17 maja 2014

Hej :) + prolog

Hej. Jak widzicie po tytule to tutaj będzie się działo i to ostro ;) Jestem jebnięty więc myślę, że będzie ciekawie przynajmniej mam nadzieję a i jeszcze jedno jak nie będzie przecinków tam gdzie powinny być to sorki ale od jakoś 6 lat nie mieszkam w Polsce i się gubię w tej ortografii ;-;. Będą się tutaj pojawiać imiona z zespołów takich jak BVB czy Linkin Park bo słucham Rocka :)





                                                                       ******


Cześć wam. Znajdujecie się w moim warsztacie w którym leżą byłe maszyny do zabijania, niestety przegrały swoje ostatnie walki. Właśnie jestem Chester nie przedstawiłem się wam przepraszam, powiem wam coś o sobie. Mam dwójkę dzieci na wychowaniu; syna Shann'a, który ma 15 lat i córkę Elise ale mówię na nią Eli, ma 17 lat. Jestem byłym bokserem i gram w zespole ale ten temat pomińmy, nie chcę do tego wracać. No tak ten złom, który leży na końcu hali to Jake. Był z niego zabijaka trochę się na nim zarobiło ale dobiegł jego czas, był ze mną może z rok. Teraz popatrzcie w przeciwny narożnik, tak w ten prawy tam leży Demolka a raczej to co z niego zostało. Made in China i tyle, badziew nawet jednej walki nie przetrwał a wydałem na niego dziesięć tysi. Przyjechały trzy nowe roboty, zobaczymy jak one się spiszą.